poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Krzyk

Piszę to tylko dlatego, że wiem,  że raczej nikt tego nie odnajdzie.

 Jestem na dnie. Te wakacje,  okres który powinien być błogim odpoczynkiem jest katorgą. Wszystko mnie męczy.  Czuję się na cztery razy starszego.  

Jestem samotny,  nie mam przyjaciół. Ponad 460 znajomych na pewnym portalu ale co z tego skoro kontakty się urwały,  zaniedbałem je albo ich nigdy nie było.

Nienawidzę tego miasta,  budzi ono wspomnienia z okropnego okresu w gimnazjum który zniszczył całkiem normalnego chłopaka w wegetującego nihilistycznego śmiecia.

Spirala uzależnienia zawiązuje coraz
ciaśniejsze supły. To styl (nie)życia i (nie)bycia.  Niektórzy spełniają marzenia,
realizują pasje,  a ja upadłem w taką drogę.

Umieram na raty.  Nigdy nie będę w stanie ze sobą skończyć bo wiem jak zraniona byłaby moja rodzina.  Chciałbym pewnego dnia zasnąć i się nie obudzić,  tak naturalnie bez szopki.

Gdzieś tam liczę na to,  że kiedyś odżyję ale
bardziej spodziewam się większego zeshizowania i może jakieś wizyty w ośrodku bez okien i drzwi w jakimś wypizdowie.  Może tam jest miejsce dla takich ludzi?

piątek, 30 czerwca 2017

Przeklęty Krąg

Witajcie jeśli to czytacie, co wątpliwe.
Tego postu nie powinno być- powinienem zająć się ważniejszymi sprawami niż kontemplacja marności żywota i niemożności oderwania się od przeszłości. Jednak piszę, bo , do cholery, po prostu nie mogę się skupić na niczym, myśli ulatują gdzieś wysoko, tworząc bliżej nieokreślone kłębiące zasłony rzeczywistości. Czas płynie, umysł poza nim. Dzień za dniem. Przybieram różne maski- cynizm, czarny humor, dystans do świata. W środku niezmiennie pytania bez odpowiedzi, marzenia bez realizacji, plany bez kroków. Wyzbywam się już małymi kroczkami z nadziei na miłość. Tak, Wiem, że jestem całkowitym zaprzeczeniem modelu mężczyzny na miarę obecnych czasów, straciłem już chęci na podejmowanie zmian. Nie znoszę swojej twarzy, staram się zmienić styl ubioru, zmieniłem fryzurę ale nadal trudno mi się zaakceptować.

 Mam dużo znajomych- i cóż z tego skoro spośród osób które spotykam na żywo, nie mam  żadnych przyjaciół, mogę gadać o przyjemnych, codziennych tematach ale nikomu nie ufam na tyle i nikt nie obdarzył mnie zaufaniem by być wzajemnym wsparciem. Potrafię żartować, prowadzić dyskusje o sztuce, muzyce, filmach, codziennych błahostkach. Nie jestem jednak w stanie nikomu oko w oko przyznać się do swoich słabości i lęków.

Nie wiem jak zakończyć tego posta. Zakończę go więc wielce wymownym  wielokropkiem ...

piątek, 24 marca 2017

W poszukiwaniu ...

 Witajcie. Wątpię, by ktokolwiek to przeczytał ale niech stracę... 
Dużo czasu upłynęło od ostatnich wypocin tutaj. Wiele nowego zawitało u mnie, jednak jednocześnie nadal nie oderwałem się w pełni z ucisku demonów przeszłości. 
 
   Rozpocząłem studia w nowym dla mnie mieście. Poznałem wiele ciekawych ludzi, staram się uspołeczniać. Kiedyś mogłem tylko pomarzyć o takiej ilości kontaktów społecznych jak obecnie. 
Nadal jednak czegoś mi brakuje. Moje życie miłosne nie istnieje tak jak nie istniało- co jakiś czas zauroczę się w jakiejś dziewczynie ale i tak nie podejmuję żadnych kroków w tym kierunku bo nie czuję, bym mógł być dobrym partnerem. Nie potrafię w pełni zaakceptować siebie, czuję się gorszy, fizycznie i psychicznie. Teoretycznie mój lek jest mniejszy niż kilka lat temu ale nadal stanowi często barierę.  Pomimo tego, że staram się angażować w relacje społeczne, jednak czuję, że nadal mógłbym znacznie więcej w tej kwestii osiągnąć. Niestety, czasami czuję ten cholerny dystans, tak jakby inni zaczęli się ode mnie odwracać. Nie potrafię doceniać tego co mam i udało mi się osiągnąć. 

 Osuwam się też pod dnie przez uzależnienia, które udało mi się na krótko wyeliminować lecz potem powróciły z wzmożoną siłą. Ostatnimi czasy nędznie się im poddaję, tak po prostu co tylko domyka mój błędny katafalk. Nie umiem przerwać tego kręgu, tylko bezwiednie się w niego wgłębiam...
 
 Nie mam zbytnio siły rozwijać dalej tego posta. Przepraszam za możliwe błędy ale jestem wstawiony i pisanie średnio mi idzie. Co byśmy zrobili bez tej autokorekty....