piątek, 8 stycznia 2016

W walce o wyrwanie z przeszłości

Witajcie :-)
 Okres świąteczno-noworoczny minął mi całkiem przyjemnie. Na te kilka dni, chociaż na chwilę zawiesiły się spory rodzinne. Zewsząd unosił się spokój. Idealny moment na refleksję i spowolnienie tego szaleństwa. Zastanowiłem się nad istotą mojej wiary w taki czas- urodziny Jezusa- lepszej okazji chyba być nie mogło. Jestem Bogu wdzięczny za wiele. Bez względu na to, co sądzą inni, jestem pewny, że to On uratował mnie gdy jedynym, czego pragnąłem było szybkie i bezbolesne odejście. Traktuję to dość osobiście, jednak gdy ktoś mnie o to zapyta, odpowiem bez wstydu.

Ostatnimi czasy skutecznie zmieniam swoje myślenie. Wyrzucam wstrętne, zgniłe schematy myślenia powodujące odcięcie od innych i staram się zastępować je racjonalnym myśleniem. Przecież rozmowa na błahe tematy z innymi to nic strasznego, tylu ludzi robi to tyle razy dziennie i nic im się nie dzieje. Dotychczas często myślałem, że rozmowa powinna być wyszukana, zasób tematów nieskończony, wręcz dopuszczałem myśli, że kontakt z ludźmi często ma przybierać formę wysoce skomplikowaną. Prawda, niektórzy lubią sobie czasem pofilozofować, a wszechstronna wiedza jest atutem, jednak zazwyczaj oczekujemy prostych komunikatów. Proste, banalne tematy też są istotne.

Oczywiście, jak napisałem w tytule, odcięcie grubą kreską wyniszczających myśli z dawnych lat nie jest prostym procesem. Dopóki nie zaczniemy realnie zmieniać sposobu działania naszych połączeń w mózgu, nie osiągniemy celu. Powoli, spokojnie ale do przodu. Cierpliwość i konsekwencja.
Czasami spędzanie czasu nad terapią jest dla mnie nieco uciążliwe, mam wrażenie, że kolejne frazy sesji ciągną się w nieskończoność. Obawiam się, czy zapamiętam wszystkie istotne strategie i czy- co najważniejsze- uda mi się wprowadzić je do życia. Jednakże myśl, iż za kilka miesięcy mogę być w innym miejscu w kwestii kontaktów społecznych i ogólnego zadowolenia z życia wlewa we mnie optymizm.

Nie ma cudownego, szybkiego antidotum na fobię. To długotrwały proces. Skoro negatywne myśli gnieździły się tak długi czas w umyśle, zmiana musi zająć trochę czasu. Sporo dni upłynęło, za czym to zrozumiałem. Nawet w pierwszych tygodniach terapii uważałem, że zmiany idą za wolno i są zbyt drobne. Mogę jednak podziękować swojemu wewnętrznemu motywatorowi, za wygraną ze starym myśleniem.

Kończę już tego posta. Pozdrawiam was wszystkich i życzę wam realizacji waszych planów i marzeń w tym roku.